Indonesia-Globetrotter

czwartek, 6 listopada 2014

Ludzie wykonujący najcięższą pracę świata - górnicy z wulkanu Kawah Ijen.



***

Kawah Ijen - kompleks czynnych wulkanów we wschodniej części Jawy w Indonezji.  Wysokość 2799 m n.p.m. Składa się z wielu kraterów o średnicy ok. 20 km. W jednym z kraterów jest kwaśne jezioro wulkaniczne o średnicy 1 km, woda w nim ma pH około 0.5 i turkusową barwę

Na Kawah Ijen wybrliśmy się w piątkę - trójka Indonezyjczyków, Michel -Kanadyjczyk mieszkający w Surabaji i ja.
Opłata za wejście na wulkan to jawna dyskryminacja! Indonezyjczycy płacą 5.000 rupii a obcokajowcy 150.000 rupii. Postanowłem więc przykombinować, jak  to przecież Polak potrafi. Bilet zakupiła mi koleżanka, Indonezyjka za cenę lokalną a przy sprawdzaniu na bramce dobrze się zamaskowałem (zimno tam jest) i miałem plan wkręcać, że mama z Polski a tata z Indonezji albo odwrotnie. Okazało się, że nie było to nawet potrzebne. Fakt, gościu miał podejrzenia widząc moje blade ręce, więc zapytał: "Dari mana?" (Skąd jesteś?). Odpowiedziałem po jawajsku (co na Jawie brzmi bardzo wiarygodnie!) " Dari  Surobojo" (Z Surabaji), i przeszedłem dalej ze 145.000 rupii w kieszeni.


Oto wykonawcy jednego z najcięższych zawodów na świecie - górnicy wydobywający siarkę z wulkanu Kawah Ijen. Discovery Channel nakręcił o tych mędrcach kilka reportaży. Codziennie w pocie czoła wykonują oni dwa pełne kursy z koszami siarki ważącymi od 75 do 100 kg do krateru i z powrotem do wioski (jeden kurs to łącznie ok 3 km). Część górników nosi ochronne kalosze, część tylko gumowe japonki, nie chronią oczu przed trującymi oparami siarki, a tylko niewielu z nich używa mokrej szmatki aby jej nie wdychać. (Ja niechcący nadziałem się na obłok tego dymu i już po chwili poczułem pieczenie oczu i drapanie w gardle). Temperatura w kraterze czasami dochodzi do 600 stopnii w skali Celsjusza. Mimo wyniszczajacych zdrowie warunków ludzie Ci zarabiają bardzo niewiele, bo 700 rupii (ok 15gr) za każdy kilogram zniesionej siarki. Średnia długość życia górnika to 40 lat...  Pomimo tego wszystkiego zawód wśród miejscowych cieszy się dużą renomą a pracę mogą dostać tylko ci z koneksjami...


Kawah Ijen jest też wyjątkowy z innego powodu. Mianowicie - z  powodu dużej zawartości siarki substancja wydobywająca się z wulkanu płonie niebieskim a nie, tak jak w większości wulkanów, czerwonym płomieniem. Jest to niezwykłe zjawisko. Niebieska substancja to nie lawa, a wysokoprocentowy roztwór siarki, który czasem kondensuje się do postaci cieczy.


Błękitne płomienie palącej się siarki można zobaczyć tylko przed wschodem słońca. W ciągu dnia kolor ma zwykłą, jasno czerwoną barwę.
 Dlatego wspinalismy się w nocy :-)


Do krateru dotarliśmy po niespłna 2 godzinach solidnej wspinaczki.

Miejsce wydobycia siarki...

... i drażniący dym, o którym wspomniałem powyżej




Po następnej godzinie wspinaczki dotarliśmy do punktu, z którego mieliśmy zdumiewający widok na siarkowe jezioro w jednym z kraterów Ijen. W międzyczasie wzeszło słońce.

Ciecz lazurowego jeziorka w środku krateru Kawah Ijen nie jest czystą wodą a czystym kwasem siarkowym w stężeniu ponad 90%. Jej pH to ok 0.5 czyli tyle co w akumulatorze samochodowym. Jest to największy zbiornik kwasu siarkowego na świecie. 


Kilkanaście lat temu pewien Francuz zachwiał się na krawędzi i nieszczęśliwie obsunął wpdając do jeziora. Nie było szans, aby go uratować










Po kilkudziesięciu minutach spędzonych na szczycie wzmógł się silny wiatr, więc zarządziliśmy odwrót.

Po drodze ciągle mijaliśmy mędrców z Kawah Ijen...


Serce się krajało widząc ich z tym balastem. Wspomogłem ile mogłem.


Mam nadzieję, że z uwagi na rosnącą z roku na rok turystykę, górnicy zaczną czerpać więcej korzyści z tego względu, aniżeli z dźwigania  80 kg po stromym zboczu...

Podsumowując - wulkan Kawah Ijen jest jednym z najpiękniejszych miejsc jakie było mi dane w życiu zobaczyć. Zdecydowanie polecam! A na pytanie przy bramkach - "Skąd jesteś?", już wiecie co odpowiedzieć ;)


***

Dzień po wizycie w Kawah Ijen i zarówno mojego ostatniego dnia w Surabaji, zostałem zaproszony przez znajomego - Ronego, na spotkanie z jego studentami w szkole średniej w Sidoarjo.
Nie spodziewałem się jednak, że bedzie to wyglądało aż tak poważnie...

...kamera, wywiad dla szkolnej gazetki i 2 godzinki przed ponad 400 uczniami

No to co? Polska propaganda! Promujemy kraj :)
Mam już przygotowaną prezentację o Polsce, więc przy okazji każdego większego wydarzenia korzystam z tej możliwości. Zawsze się podoba i jest mnóstwo pytań! :)




Na koniec powiedziałem jeszcze kilka mądrych słów zachęcających dzieciaków do nauki język angielskiego i...

foto foto!
Oczywicie nie mogło się bez tego obejść, a przy takiej ilości uczniów zajęło mi to kolejne 30 minut ;)


***


1 komentarz:

  1. O rany! Miejsce z piekła rodem ale z drugiej strony robi wrażenie.

    OdpowiedzUsuń