Po niemal rocznej przerwie wracam do Azji.
Za 1930 pln kupiliśmy bilety AirChina z datą na 3 listopada z Warszawy do Sajgonu przez Pekin oraz powrotne z Bangkoku również przez Pekin do Wawy. Tak zwana opcja multi-city. Chłopaki wojażują do 23 listopada a ja do 14 grudnia.
15,5 godzinna przesiadka w stolicy Chin podpowiadała nam, że to wystarczająco dużo czasu na zwiedzenie miasta.
15,5 godzinna przesiadka w stolicy Chin podpowiadała nam, że to wystarczająco dużo czasu na zwiedzenie miasta.
Wylądowaliśmy przed wschodem słońca a Pekin o tej porze roku był już dosyć chłodny.
Po wylądowaniu stanęliśmy w kolejkę (pierwszą z miliona, jak się później okazało) po bezpłatną, 24-godzinną wizę. Staliśmy w niej ok 3 godzin. To znaczy jeden z nas stał, a trzech siedziało bądź spało. Zmienialiśmy się co jakiś czas. W miarę upływu czasu wypełnialiśmy coraz to nowe papiery (raz białe, po czym żółte i znowu białe), o których dowiadywaliśmy się od przypadkowo napotkanych turystów. Wszyscy byli sfrustrowani. Ci z odwiedzających, którzy mieli krótszą przesiadkę, rezygnowali w trakcie stania w kolejce, uświadamiając sobie, że nie wystarczy im czasu. Obsługiwała nas jedna osoba, kiedy reszta pracowników miotała się bez celu albo ... spała za ladą.
Kolejne 2 godziny straciliśmy na kolejnych kolejkach (masło maślane), kontrolach na każdym kroku i próbach dogadywania się po angielsku, z czym w Chinach jest bardzo ciężko.
Pani z obsługi na moje pytanie jak połączyć się z WiFi odpowiedziała z miłym uśmiechem, że ona nie wie, bo nie korzysta. -"Aha, to przepraszam".
Babeczka od wiz na pytanie: "Którędy teraz?" , odpowiadała niczym robot, bez żadnych emocji na twarzy "Only one way" (Jest tylko jedna droga). "Ale gdzie, Pani?" - i znowu "Only one way", "Tam?" pytaliśmy wskazując palcem - "Only one way i ch@%!". Nazwaliśmy ją Łanłej, poszliśmy i się zgubiliśmy.
Podobnych sytuacji było więcej. Koniec końców udało nam się "uciec" z lotniska, które, niczym w filmie Piła, stawiało nam wiele przeszkód i zadań do wykonania.
Poniżej krótka relacja zdjęciowa z Zakazanego Miasta i słynnego placu Tian’anmen w Pekinie.
Poniżej krótka relacja zdjęciowa z Zakazanego Miasta i słynnego placu Tian’anmen w Pekinie.
Z 15,5 godziny w Pekinie zrobiło się nam raptem 8 na samo zwiedzanie, po którym zmęczeni dotarliśmy z powrotem na lotnisko ponad trzy godziny przed czasem, w obawie przed kontrolami i kolejkami.
W następnej relacji wietnamski Sajgon, czyli wizyta w największym mieście Wietnamu.
Gdzie teraz jestescie? :) nadal Wietnam?
OdpowiedzUsuńNie, Polska :) Ale jutro lece do Indonezji.
OdpowiedzUsuń