Indonesia-Globetrotter

sobota, 19 kwietnia 2014

Madiun i okolice - Centralna Jawa



****

Ten wpis zacznę od kilku faktów związanych z religią muzułmańską, których dowiedziałem się niedawno:
- każdy, kto  wypije alkohol, chociażby łyk piwa, nie może modlić sią przez kolejnych 40 dni,
- z drugiej strony 3 kolejne piątki bez modlitwy oznaczają dla muzułmanina "wyrzucenie" z Islamu.
Co za tym idzie - wypijesz łyk piwa i "po Tobie". To zasada obowiązująca według Koranu, ale oczywiście nie każdy odbiera to na serio.
- każda kobieta z krajów arabskich może poślubić tylko... Araba. Nie ważne czy religia jest ta sama czy nie. Tak więc nie ma możliwości, że Arabka poślubi Indonezyjczyka, de facto, również muzułmanina.

***

          W Surabaji, w której przebywam już prawie miesiąc, często spędzam czas nad stawem na terenie Uniwersytetu. Bardzo przyjemne miejsce, można pokarmić rybki, łabędzie i takie tam... Ostatnio jednak dowiedziałem się od pracownika, że od 3 lat w tymże bajorku pomieszkuje jaszczur.. co prawda nie wielki  (ok. 80cm), ale to ciągle jaszczur! Na uspokojenie pracownik dodał, że gad jest bardzo nieśmiały...
-Aha!

Terry nad brzegiem tego właśnie stawu...

Jeden z meczetów Surabaji:



Codzienny widok na ulicach dużych miast. Dzieciaki chodzą z gazetami pomiedzy samochodami na skrzyżowaniu i sprzedają gazety.

Lokalny trunek..
Mleko sojowe zmiksowane z czekoladą i miąższem z liści jakiegoś orzechowca ( to ciemniejsze ).



***

Terry - mój najlepszy ziomek w Indonezji, zaprosił mnie w odwiedziny do swojego rodzinnego miasta, w środkowej części Jawy - Madiun. Tak więc pokrótce opiszę to miejsce...



Po drodze do Madiun mijaliśmy wesołą grupkę dzieciaków maszerujących ulicą i grających na na różnych instrumentach



Na miejsce dotarliśmy po 5 godzinach jazdy pociągiem z Surabaji. Madiun jest stosunkowo niewielkim miastem położonym na granicy Jawy Wschodniej z Centralną.
Następnego dnia wyruszyliśmy na zwiedzanie :)



Powyżej Terry, a poniżej jego mama ^^


Jezioro (nie pamiętam nazwy) położone na wysokości 1600 m n.p.m., tak więc było tu już trochę chłodniej i przyjemniej.


Jest to miejsce typowo turystyczne dla Indonezyjczyków (nie dla obcokrajowców), między innymi właśnie ze względu na chłodniejszy klimat. Roiło się tu od miejscowych sprzedawców oferujących różnego rodzaju usługi oraz produkty...

Pan oferujący przejażdzkę na swoim koniu ^^

Pani z koszykiem pełnym czegoś tam

... a tu Pani aż uginająca się pod ciężarem czegoś tam




Im wyżej pod górę wjeżdżaliśmy, tym bardziej było  mgliście

Niesamowite widoki Centralnej Jawy - tarasy ryżowe w połączeniu z wszech-otaczającą je dziką przyrodą...









Poniżej już pomniki upamiętniające wydarzenia z 1948 roku, kiedy to komuniści dokonywali rzezi na miejscowej ludności, która nie chciała wstąpić w ich szeregi. Siedzibą główną komunistów na Jawie był właśnie Madiun.



A tu pozostałości po wybuchu wulkanu Kelud z lutego bieżącego roku. Mimo, że wulkan znajduje się ok. 200km od Madiun, to pyły i popiół dotarły aż tu.


***

Podczas mojego pobytu w Madiun - 9 kwietnia odbyły się wybory samorządowe w Indonezji. 

Każdy kto oddał swój głos, oznaczany był... fioletową farbą, poprzez namoczenie koniuszka palca..


A poniżej... Indonezyjska Familiada! Terry mówi, że pamięta ją od dziecka (hmm.. skąd ja to znam). Wszystko się zgadza - formuła rywalizacji ta sama co Polsce, jedna rodzina kwalifikuje się do finału i odpowiada na 5 pytań. Wyjątkiem jest prowadzący, który w ichniejszej familiadzie naprawdę jest zabawny...
... a u nas wiecznie żywy Karol, z którego żenujących żartów śmieje się tylko on sam i opłacona publika, i to też nie zawsze w czas ^^

Nie to, że mają prowadzącego komika, to jeszcze Indonezyjski Jaś Fasola przyszedł w gości...
... ruchy, mimika twarzy i głos taki sam jak u oryginału, tylko trochę bardziej opalony :)



           Z Madiun do Surabaji wróciliśmy w środę. Tego samego dnia leciałem do Singapuru, o którym napiszę już w kolejnym poście...

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz