Indonesia-Globetrotter

wtorek, 3 listopada 2015

W dwa tygodnie dookoła Jawy, Bali, Lombok i Komodo, czyli przygoda z pilotażem- cz.2



***

Lombok, ahh ten Lombok..

Wyspa Lombok tak bardzo mnie zauroczyła, że postanowiłem poświęcić jej cały wpis. Z resztą nie tylko mnie ale całą naszą polską grupę. Spędziliśmy na wyspie 3 dni i opuściliśmy ją odczuwając niedosyt.

Na Lombok byłem wcześniej tylko raz, niemalże 3 lata temu. Ówczesną wizytę również bardzo miło wspominam, poza jedną sytuacją.., kiedy to zostałem zaatakowany przez małpę. Od tamtej pory szczerze stworzeń nie nawidzę. Opisałem to równiez w poście:
http://asia-globetrotter.blogspot.co.id/search?q=lombok

Na lotnisko w Mataram (stolicy wyspy) dolecieliśmy tego samego dnia, w którym zdobywaliśmy wulkan Bromo na Jawie.



Dziś już tylko cieszyliśmy sie urokami hotelu i plaży, na której się znajdował :)



Lombok jest stosunkowo niewielką wyspą (nieco ponad 3 mln mieszkańców) i takie widoki jak poniżej są tu chlebem powszednim


Lombok nie jest tak znany jak Bali, ale równie malowniczy. Ciekawostką jest, że między tymi dwoma, sąsiadującymi wyspami przebiega Linia Wallace'a, która stanowi hipotetyczną granicę dzielącą australijską i orientalną krainę zoogeograficzną. Oznacza to mniej więcej tyle, że między wyspą Bali a oddaloną zaledwie o kilkanaście kilometrów wyspą Lombok, istnieje ogromna różnica w faunie. Na Bali spotyka się zwierzęta orientalne, na Lombok - charakterystyczne dla krainy australijskiej.
Linia przebiega przez Archipelag Malajski pomiędzy Filipinami a Molukami, między Borneo a Celebesem i pomiędzy Bali a Lombok.


A to nasz przewodnik! Straszna gaduła ..

Pierwszego dnia zdążyliśmy juz tylko zjeść i zameldować sie w hotelu. Kolejnego udaliśmy sie na północ wyspy, do podnóża Rinjani, który jest 3 najwyższym wulkanem w Indonezji - wysokość 3726 m.n.p.m.

Trekking przez dżunglę w poszukiwaniu wodospadów
Pierwszy z nich - Sendang Gila, który w wolnym tłumaczeniu oznacza "Szalone źródło" 

Szalony to był, ale prysznic pod nim .. 


Uderzanie wody spadającej z takiej wysokości może być idealnym masażem dla ciała..
Pod warunkiem, że utrzymamy równowagę ;)


Takie tam w dżungli ^^


Co Wy tu robicie !?
A nic.. ;)

Dzieciaki maja tu swój naturalny Aquapark





I to za friko i bez kolejek przed zjazdem!


Dochodzimy do drugiego wodospadu o nazwie Tiu Kalep, który zrobił na mnie niesamowite wrażenie ..

Egzotyczny skarb w dzikiej dżungli




Turystki z Malezji.. chociaż wyglądają jak lokalne dziewczęęta  ^^




Pod tym wodospadem już raczej niemożliwe jest doświadczenie masażu, ale z każdym krokiem bliżej, człowiek czuje te wibracje i potężną siłę emitowaną przez opadającą wodę, która odświeża umysł i orzeźwia ciało.







Nic mi wiecej do szczęścia nie potrzeba ;)


 Drogę powrotną skróciliśmy sobie przeprawiając sie przez tunel, przez który przepływa rzeczka


Goście zadowoleni z wyprawy - możemy lecieć dalej :)


Po drodze mijaliśmy jakąś miejscową imprezę (pochód)
Trzeba przyznać, że było na czym oko zawiesić ;)

Pochód, procesja - jak zwał, tak zwał, zatrzymał nas na kilkanaście minut, więc sobie obserwowaliśmy, ale i oni nas - przecież bule są atrakcja w Indonezji ;)










***

Wieczorem wybraliśmy się do pobliskiej, prywatnej galerii, która otwarta jest chyba 24 na dobę..



Ostateczne negocjacje i jest zakup! 

Artysyta - właściciel jest bardzo pozytywnym człowiekiem - tańczy śpiewa, gra i maluje ^^
A poza tym uśmiech nie znika mu z twarzy!


***

Kolejnego dnia płynęliśmy na jedną z trzech słynnych lomboskich wysepek : Gili Air.




Na wysepkach nie poruszają się żadne pojazdy zmechanizowane, a z portu odebrały nas takie oto bryczki konne:


W tradycyjnym stylu urządzony hotel tuż nad brzegiem morza ..

...z łazienkami pod gołym niebem ^^


Po pierwszym bardzo intensywnym tygodniu wycieczki, mogłem się nareszcie w pełni zrelaksować ..


Wysepka Gili Air jest niewielka i można ja obejść w nieco ponad godzinę, obserwujac po drodze jak wygląda życie codzienne mieszkańców 









Świeże rybki.. 
Miałem wątpliwości, czy oby na pewno są jadalne, ale koniec końców zajadałem się, aż się uszy trzęsły ;) 



Tego wieczora (u nas 2:45 w nocy) Polska grała ostatni mecz eliminacji mistrzostw Europy przeciwko Irlandi, więc znaleźliśmy z Karolem dobrego streama i hulaj dusza! Pracownik ochrony dwa razy musiał nas uciszać - w 13 i 42 minucie meczu..
Najważniejsze, że Polska kadra jedzie do Francji w 2016 roku! :)


Drugi dzień błogiego lenistwa na Gili ..






A tu już opuszczamy wysepkę Gili oraz Lombok i udajemy sie na Bali...


... o którym napiszę w ostaniej, trzeciej części, w której odwiedzimy również Flores i Park Narodowy Komodo ze słynnymi waranami.


***


7 komentarzy:

  1. Jak już w końcu się tam wybiorę, to chyba będę wszystko wiedziała o tym kraju :D Super blog! Czekam na kolejne posty. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie! W razie niejasności, pytań z chęcią pomogę :)

      Usuń
  2. Ale super foteczki!! Już się nie mogę doczekać aż zobaczę te miejsca na żywo :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega, fajny klimacki w hotelu chyba 😎

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj taak, mimo tego, że bardzo mało czasu tam spędzałem ;)

      Usuń