Indonesia-Globetrotter

czwartek, 21 stycznia 2016

Ruszamy w świat! Czyli polski trip świąteczno-sylwestrowy, cz. I



***


Od dłuższego czasu planowany trip. Polski trip. Podjęliśmy decyzję, że 19 grudnia wybierzemy się na świąteczno-sylwestrową, 3-tygodniową wycieczkę na wyspę Flores, przez Bali, Lombok i Sumbawę. Niestety Flores z różnych wzgledów nie wypalił, ale z planu nie zrezygnowaliśmy. Skorygowaliśmy go troszkę. Udaliśmy się na wyspę Sumbawa (zahaczając o Bali, Lombok i wysepki Gili Air i Meno), która tak jak Flores, jest (jeszcze) nieodkrytym przez masową turystykę lądem.

Zrobiliśmy więc kosztorys i wynajęliśmy samochód, 7-osobowy, co byśmy się nie cisnęli i zmieścili bagaże. Cena za wypożyczenie samochodu to 300.000 rupii (ok. 87zł) za dzień. Poza tym dochodziły koszta za rejsy pomiędzy wyspami, nocleg, wyżywienie i opłaty za różnego rodzaju bilety wstępu. 

Z wyliczeń wyszło nie więcej niż 6 milionów rupii (1 700zł) za osobę.

W zakładanym budżecie się zmieściliśmy!
A wakacje ... bezcenne.

Rozbijam podróż na 3 wpisy:
-Jawa, Bali, Lombok
-Sumbawa (+ wyspy Moyo, Kenawa)
-Lombok, Wyspy Gili Gili, Bali

Ot i nasza polska ekipa!

  
Kierowców mieliśmy dwóch: Łukasz i ja. Doświadczenie z jazdą w Indonezji - żadne (kierownica po prawej stronie i mnóstwo szaleńców na drogach). Ale szybko się nauczyliśmy ^^

***

 Z Malang do portu w Banyuwangi dojechaliśmy w około 8 godzin.
A Tu już pierwszy rejs statkiem z wyspy Jawa na Bali.

Bule (biali) jednak mają przywileje.. Wpuszczono nas do kabiny sterowania 

Profesjonalny kapitan całą wiedzę ma w jednym paluszku.. No, może w dwóch.
Magiczny pierścień i (popiołka na) papierosy - to atrybuty prawdziwego mężczyzny w tym kraju!

Na Bali część naszej polskiej załogi zachciała (po raz pierwszy w życiu) zasmakować słynnego duriana. Owoc ten znany jest ze swojego charakterystycznego, odpychającego (dla większości) zapachu. Można go kochać, albo nienawidzieć. 

Tak wygląda w środku. 

Większość tylko ugryzła (część przęłknęła a część wypluła). Cztery osoby zjadły tylko 10% z całości. A kto zjadł pozostałe 90%? ;)

 Mnie i Sylwii durian bardzo smakuje. Powiem więcej - to chyba mój ulubiony owoc!


Już pierwszego dnia zorientowaliśmy się, że nasz samochód ma słaby akumulator. Po 40-minutowym postoju na obiad (zapomniałem świateł wyłączyć ;)) padł. Także musieliśmy pchać... Pierwszy, ale nie ostatni raz .. Łącznie podczas 3 tygodni pchaliśmy siedem razy, także do tematu jeszcze powrócę! ^^

Na Bali nie planowaliśmy długiego pobytu. Przespaliśmy się u naszych znajomków (także nocleg za free), żeby następnego dnia udać  się do polskiej restauracji/piekarni. 
Strasznie tęskniliśmy za polskimi przysmakami!
Restauracja nazywa się Casa D'Angelo i robi prawdziwą furorę wśród bule (białasów) na Bali!
Płacisz 70 tysięcy (20zł) i jesz co/ile chcesz!

Prowadzący ją Polak mieszka na Bali już od kilku ładnych lat.

Balijskie figurki 

I świątynia Uluwatu na południu wyspy 

Ofiara dla bogów

Sama świątynia może nie zachwyca, ale za to jej położeni na skraju skarpy ...













 Następnie udaliśmy się na pobliska plażę



Po czym kierowaliśmy sie już w stronę portu, z którego statek zabierze nas na wyspę Lombok.



Takie piękne niebo mięliśmy okazję podziwiać w drodze.







Poniżej mister Łukasz^^ który nie zabrał klapek na wycieczkę. 


Tu wyszedł na boso z zamiarem zakupu nowych.. 
Niestety jego zakup nie był najwyższej jakości, dlatego też temat będzie się jeszcze przewijał w kolejnych postach ;)

Ekipa w komplecie pod koniec drugiego dnia "zmagań"


Znacie ten przyrząd? Wiedzieliście, że może posłużyc również jako mikser? ^^

Statek odpływał o północy a rejs trwał 6 godzin. Decyzja zaplanowana - kolejny raz oszczędzamy na noclegu i śpimy na statku. Ławka, czy podłoga - gdzie chcesz ;)






***


Lombok powitał nas majestatycznym widokiem tuż przed wschodem słońca


żeby następnie uraczyć nas kolorami żywej zieleni, z którymi od zawsze kojarzę wyspę







Udaliśmy się na południe wyspy, do Kuty. Tu postanowiliśmy wynająć pokoje w Homestay'u Join, które wyszły nas śmiesznie tanio. Nadmieniając jeszcze, że właściciel był w posiadaniu pokaźnych ilości lokalnego trunku, wybór miejsca okazał się być perfekcyjny!

Już pierwsza plaża w Kucie nas urzekła, a to jeszcze nie najlepsza



Spotkaliśmy na niej... Polaka, który mieszka na jednej z lomboskich wysp Gili już od kilku miesięcy. (To ten po lewej) 



Kuta na Lombok nie jest ani miastem, ani rozwiniętym turystycznie (jeszcze nie) kurortem. 
Życie płynie tu swoim własnym rytmem


Co nie poczekamy .. poczekamy :))

Niektóre z miejsc w taki o to sposób chcą przyciągnąć turystów.. 
Na nas, starych wyjadaczy to nie działa. A wręcz przeciwnie - trzymamy się od takich (zrobionych pod turystę) miejsc z daleka

To już kolejna, iście rajska plaża - Ta Anjungan.

Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że to najpiękniejsza plaża, na jakiej do tej pory byłem!

Monika w swoim raju (piaskownicy) ^^

Sylwia też enjoyuje 
(Foto jak z folderu turystycznego, nieprawdaż?)


Łukasz Mały (bo mamy dwóch) nie może odpędzić się od swoich fanek :D

A ja takie tam - w wodzie ^^



Raj na ziemi nie istnieje. 
Zawsze znajdzie się ktoś/coś co trochę uprzykrzy życie, np nachalni sprzedawcy. 
Chociaż to też ma swój (swoisty) urok.



Po dwóch dniach żegnamy się (albo raczej rozstajemy na tydzień) z Lombokiem


I udajemy w niespełna 2-godzinny rejs na wyspę Sumbawa, gdzie planujemy spędzić święta!



Do zobaczenia wkrótce :)


***



2 komentarze:

  1. A ja pozdrawiam z zimnego Zakopanego ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami chciałbym sie teleportować, choćby na jeden dzień, albo na chwilę! Dotknąć śnieg i wrócić ^^

      Usuń