Indonesia-Globetrotter

czwartek, 2 października 2014

Bliźniacze Jeziora - Twin Lakes


***


Takie suszone mini-rybki często w Indonezji dodaje się do potraw...

dla mnie wyglądają one jak gubiki - rybki, które kiedyś hodowałem w akwarium.
Poniżej podane z krupukiem, czyli takimi jakby czipsami.. trochę twardymi, jakby starymi...

***

W weekend wybrałem się wraz z Anną - Rosjanką, która przybyła do Padang na projekt studencki, i jej koleżanką do najzimniejszego miejsca w Indonezji, w jakim kiedykolwiek postawiłem swoją nogę. Mała wioska o nazwie hmm.. no właśnie, nawet nie pamiętam, ale  nie ważne.. miejsce to słynie z dwóch klimatycznych jezior Dibawah i Diatas oraz rozległych herbacianych pól pokrywających wzgórza, które położone są na wysokości ponad 1500 m.n.p.m


Herbaciane pola... Batumi.. znacie tę piosenkę? ;)


Po prawej Anna a po lewej jej koleżanka (nie mam pamięci do imion)

Jeziora nazywane są również Twin Lakes, czyli bliźniaczymi jeziora, ponieważ są podobne wielkościowo i leżą tuż obok siebie - dzieli je niecały kilometr i z pewnego wzniesienia można je zobaczyć oba.


Czułem się tak jak na Mazurach jesienią. Nawet uprawy takie bardziej polskie - cebula, pomidory, ogórki a nie kokosy czy papaja.



Ciekawy meczet - kopuła wygląda jak z mosiądzu


A sklepienie od środka niczym niebo ..


Poniżej Yesa - brat koleżanki Anny ;)

ciekawe kwiatki ..

A poniżej widok z góry na drugie z bliźniaczych jezior - Dibawah

koleżanka Anny ze swoim bratem Yesą przygarnęli nas w dom na nocleg i poczęstowali kolacją..
... każda potrawa była tak przedobrzona ostrością, że aż przełyk paliło.. ;)

Dzieciaki z sąsiedztwa...
... biegają od domu do domu...

... i świrują pawiana ;)

Starannie wyselekcjonowany liść z drzewka herbacianego - niczym z reklamy Tetley .. tam przecież tylko wyselekcjonowane mają :D

Wczesnym popołudniem następnego dnia wspięliśmy się na pobliskie wzgórze, z którego to rozpościerał się taki widok...

...wszędzie, gdzie się nie obejrzysz - herbata...


Yesta, Indiana Jones, kolega Yesty - podobno biznesmen (chociaż mi bardziej na miejscowego mafiozo wyglądał), Anna



Ślad po mnie pozostał ..




Może zdjęcie poniżej odsprzedam Tetley'owi.. myślę, że nadawałoby się do reklamy "wyselekcjonowanych listków" ^^

Wspomniane wcześniej pomidory

A tu już sąsiednie, nieco wyższe wzgórze...
... ehh piękny widok.. mógłbym tak siedzieć godzinami ...


przyszły Carlos Santana

Paliwo sprzedawane w butelkach plastikowych to w Indonezji standard..
.. i zawsze jakiś pomysł na dorobienie sobie - 13 groszy na litrze ;)
No chyba, że z wodą mieszają, wtedy więcej...


Czas ruszać w drogę powrotną, która była niczym innym jak ciągłym zjazdem z górki...

Odległość jezior od Padang to tylko 56 km a różnica temperatur ze względu na wysokość wynosiła ponad 15 stopni C...

Także wciągu godziny drogi przeskoczylišmy z jesieni w upalne lato

Nie wiem czemu, ale te drzewa mi się z Afryką skojarzyły  :)

I po drodze jeszcze herbaciane pola...


***


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz