***
Takie suszone mini-rybki często w Indonezji dodaje się do potraw...
dla mnie wyglądają one jak gubiki - rybki, które kiedyś hodowałem w akwarium.
Poniżej podane z krupukiem, czyli takimi jakby czipsami.. trochę twardymi, jakby starymi...
***
W weekend wybrałem się wraz z Anną - Rosjanką, która przybyła do Padang na projekt studencki, i jej koleżanką do najzimniejszego miejsca w Indonezji, w jakim kiedykolwiek postawiłem swoją nogę. Mała wioska o nazwie hmm.. no właśnie, nawet nie pamiętam, ale nie ważne.. miejsce to słynie z dwóch klimatycznych jezior Dibawah i Diatas oraz rozległych herbacianych pól pokrywających wzgórza, które położone są na wysokości ponad 1500 m.n.p.m
Herbaciane pola... Batumi.. znacie tę piosenkę? ;)
Po prawej Anna a po lewej jej koleżanka (nie mam pamięci do imion)
Jeziora nazywane są również Twin Lakes, czyli bliźniaczymi jeziora, ponieważ są podobne wielkościowo i leżą tuż obok siebie - dzieli je niecały kilometr i z pewnego wzniesienia można je zobaczyć oba.
Czułem się tak jak na Mazurach jesienią. Nawet uprawy takie bardziej polskie - cebula, pomidory, ogórki a nie kokosy czy papaja.
Ciekawy meczet - kopuła wygląda jak z mosiądzu
Poniżej Yesa - brat koleżanki Anny ;)
ciekawe kwiatki ..
A poniżej widok z góry na drugie z bliźniaczych jezior - Dibawah
koleżanka Anny ze swoim bratem Yesą przygarnęli nas w dom na nocleg i poczęstowali kolacją..
... każda potrawa była tak przedobrzona ostrością, że aż przełyk paliło.. ;)
Dzieciaki z sąsiedztwa...
... biegają od domu do domu...
... i świrują pawiana ;)
Starannie wyselekcjonowany liść z drzewka herbacianego - niczym z reklamy Tetley .. tam przecież tylko wyselekcjonowane mają :D
Wczesnym popołudniem następnego dnia wspięliśmy się na pobliskie wzgórze, z którego to rozpościerał się taki widok...
...wszędzie, gdzie się nie obejrzysz - herbata...
Yesta, Indiana Jones, kolega Yesty - podobno biznesmen (chociaż mi bardziej na miejscowego mafiozo wyglądał), Anna
Ślad po mnie pozostał ..
Może zdjęcie poniżej odsprzedam Tetley'owi.. myślę, że nadawałoby się do reklamy "wyselekcjonowanych listków" ^^
Wspomniane wcześniej pomidory
A tu już sąsiednie, nieco wyższe wzgórze...
... ehh piękny widok.. mógłbym tak siedzieć godzinami ...
przyszły Carlos Santana
Paliwo sprzedawane w butelkach plastikowych to w Indonezji standard..
.. i zawsze jakiś pomysł na dorobienie sobie - 13 groszy na litrze ;)
No chyba, że z wodą mieszają, wtedy więcej...
Czas ruszać w drogę powrotną, która była niczym innym jak ciągłym zjazdem z górki...
Odległość jezior od Padang to tylko 56 km a różnica temperatur ze względu na wysokość wynosiła ponad 15 stopni C...
Także wciągu godziny drogi przeskoczylišmy z jesieni w upalne lato
Nie wiem czemu, ale te drzewa mi się z Afryką skojarzyły :)
I po drodze jeszcze herbaciane pola...
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz