Indonesia-Globetrotter

czwartek, 11 września 2014

Goście z Polski i podróż dookoła wschodniej Sumatry



***

Goście z Polski przylecieli! Brat Łukasz z narzeczoną Magdą, chociaż przed przylotem narzeczeństwem jeszcze nie byli, ale o tym później ;) Goście, a wraz z nimi polski żurek...

... który smakował wszystkim,


... polska kiełbacha, polski ser, polski lech, ptasie mleczko, krówki i... polskie jabłka!


Także panie Władimirze - w Indonezji też je jemy!


***

Zwiedzanie zaczęliśmy od kolejnego dnia po przylocie, od miejscowości Sawahlunto. Miasto utworzone zostało przez Holendrów podczas okupacji na potrzeby wydobywanego stamtąd węgla 

Z każdego punktu w mieście widoczny jest napis Sawahlunto na pobliskim wzgórzu, utworzony na podobieństwo amerykańskiego Hollywood.


Koleżanka jest córką burmistrza tego miasta, także zaprosili nas na poczęstunek do urzędu...

... i zapewnili samochód terenowy z kierowcą, który zawiózł nas na pobliski szczyt.

Czym sobie na to zasłużyliśmy? Nie wiem ;)

Dotarliśmy na wzgórze, które nazywa się Szczyt Poland... a dlaczego tak?
bo kilkadziesiąt lat temu spadł z niego pewien polski misjonarz...
Przed tym wydarzeniem szczyt nasywał się Sugar... 
Powodu do dumy nie ma, no ale cóż...
Mieliśmy plan, aby przynajmniej flagę odwrócić górą na dół, skoro już tak nazwano szczyt. Tak się jednak złożyło, że dotarliśmy tam 15 sierpnia, czyli dwa dni przed rocznicą uzyskania  niepodległości przez Indonezję, więc tolerancyjnie zrezygnowaliśmy z naszego okrutnego planu ;)

Widok na Sawahlunto i inne wzgórza w oddali

Ekipa Polaków w komplecie - tym razem nikt nie spadł ;)



Kopalnia węgla utworzona przez Holendrów w 1892r.  -a od 2007 roku już jako obiekt turystyczny.
Obok niej jest też muzeum, gdzie pokazane są ilustracje i opisy warunków w jakich musieli pracować Indonezyjczycy - a była to praca niewolnicza, trzeba przyznać, bo pracownicy (w większości więźniowie, kryminaliści z różnych części kraju, pojmani przez ówczesne władze holenderskie) pracowali w kajdanach na nogach po kilkanaście godzin dziennie w niegodziwych warunkach. Miejscowi twierdzą, że kopalnia  jest nawiedzona. Podczas pracy w niej zginęło około 14  000 ludzi a szczątki pozostały tam bez należytego pochówku.

Nawet pokój dostaliśmy za free, bo kolejna koleżanka posiada hotel nieopodal ;)
Gdyby przyszło nam płacić... napewno wybralibyśmy tańszy ^^

***

Następnego dnia rano wyruszyliśmy na wyprawę do wodospadu w dżungli


Świetne miejsce, pogoda dopisywała więc wzięliśmy prysznic, zregenerowaliśmy siły i ruszyliśmy dalej

Poniżej dwóch miejcowych trolli ;)
Tradycyjne stroje miejscowych - tak jak u nas w Polsce Kurpie, Ślązacy, Mazurzy czy Kaszubi, tak samo w Indonezji każdy region ma swoją odrębną kulturę, język (dialekt) i stroje.

Prawda, że Magda też wygląda bardzo tradycyjnie? ^^

Boisko do siatkówki pełne kamieni a na nim dzieciaki grające boso...


***

Kolejnego poranka już w trójkę wyruszyliśmy do miejscowości Bonjol, która niczym specjalnym się nie wyróżnia poza tym, że położona jest na równiku...

Linia, która dzieli świat na północ i południe

Poniżej przeprowadzaliśmy eksperyment z lejkiem i wodą, który udowadnia, że np. patyczek wrzucony do wylewającej się z lejka wody, kręci się w przeciwnych kierunkach po obu stronach linii przecinającej równik.

Łuki wspomniał jeszcze o eksperymencie z jajkiem, więc kupiliśmy ów narzdzie na pobliskim straganie i próbowaliśmy je postawić wertykalnie.


Co prawda zajęło nam to kilka minut ale się udało. Pomyśleliśmy wtedy "Wow, to naprawdę działa!"

Czar jednak prysł, gdy udało nam się dokonać tego samego wyczynu kilkaset metrów od linii równika, i to w krótszym czasie...
No cóż... Po prostu nigdy przedtem nie stawialiśmy jajka w ten sposób, dlatego zrobiło to na nas wrażenie. A prawdziwy eksperyment z jajkiem na równiku polega na postawieniu go pionowo na główce wbitego gwoździa. W Ekwadorze są takowe przygotowane dla turystów. Tu niestety nie.

Poniżej już zmiana klimatu i miasteczko Bukittinggi z przepiękną doliną...

... i widokiem na wulkan Marapi

Panorama doliny




***

Kolejny dzień - 17 sierpnia 2014 - 69-ta rocznica niepodległej Indonezji oraz 6-ta rocznica związku Łukasza i Magdy. Czy to coś zwiastowało? Chyba nie trzeba być specjalnie bystrym osobnikiem, żeby się domyślić ;)

Tym bardziej, że miejsce też wyszukane

Puncak Lawang i widok na jezioro Maninjau



Tak więc zostawiłem ich na jakiś czas z pretekstem, że zauważyłem starego, dobrego znajomka... jeszcze z czasów przedszkola ^^

Gdy wróciłem było już po wszystkim ;)



Jak było na górze?
O taaak! :D



Nocleg w hostelu, który na drzwiach wejściowych od środka miał przyklejoną tabliczkę Dębicy...

***

Niestety po tej wyprawie oboje się pochorowali, najpierw jedno, a dzień później drugie. Tak więc kolejny (prawie) tydzień spędziliśmy w domu w Padang zażywając leki i jedząc "normalne jedzenie"...
...
...

***

Na początku trzeciego, ostatniego tygodnia naszych wakacji mogliśmy ponownie wyruszyć w trasę.. na początek prawie niezamieszkana wyspa - Pulau Angso Duo.



Wyspa niewielka, bo można ją obejść w niecałe 10 minut, czysta plaża, błękitna woda i co najważniejsze - turystów można było na palcach jednej ręki policzyć, wliczając nas ;)

Relaksik pod palmami.. mistrzostwo  świata...


W tym miejscu spędziliśmy ponad dobę i ruszyliśmy dalej w trasę, zahaczając po drodze o miejscowy bazarek, na którym można było znaleźć między innymi pokolorowane... kurczaczki... o_O



***

Kolejny punkt wycieczki to wyspa Cingkuak - dwie godziny jazdy na południe od miasta Padang.
Wyspa była w dawnych czasach punktem strategicznym dla obrony wybrzeża. Ciągle można na niej zobaczyć pozostałości po twierdzy portugalskiej (czasy kolonialne jeszcze przed Holendrami). Na środku wyspy znajduje się wzgórze porośnięte palmami kokosowymi, a na nim ukryta wieżyczka, z której rozpościera się taki oto widok...



Poniżej już akcja poszukiwania żółwi! Za 4 dyszki (ok. 10zł) Pan Boat zabrał nas swoją łódką dookoła wyspy twierdząc, że można tu spotkać sporo tychże morskich stworzeń.


I nie mylił się! Przez prawie godzinę wynurzyło się z wody ok 6-7 osobników, z czego jeden zaraz przy naszym okręcie ;)


Niestety nie udało nam się uchwycić żadnego z nich na zdjęciu- strasznie szybkie jak na żółwie...
Ale kręciły się przy tych skałkach - uwierzcie ;)



Mr Łukasz (ten trochę wyższy) i jego dziewczyny ^^


Tu już widok z kolejnego wzgórza, na które się wspięliśmy (zapomniałem nazwę)






 Kolejny dzień ponownie nasza ulubiona wieżyczka...

***

Następny punkt podróży (już pawie kończę) to Dolina Harau
i ciekawe zwierzęta, które ją zamieszkują ;)




A tak wyrasta nowa palma kokosowa...

I panorama na wodospad w Harau



Muszę przyznać, że naprawdę mocno uderzał po plecach...

W centrum doliny z tradycyjnym sumatrzańskim domkiem Bagonjong na pierwszym planie

Nowo poznana ekipa, która podrzuciła nas na stopa


A tych małych #@!$% poniżej strasznie nie lubię...

I w końcu podróż do Batang Palupuh, gdzie mieliśmy zamiar zobaczyć największy kwiat świata...
... chociaż przed tym musieliśmy się przemęczyć w tym o to sprzęcie powyżej (tak, tak - ciągle na chodzie)

I to całkiem nieźle śmiga, skoro drajwer upchał w niego 16 osób a na całe środkowe siedzenie zapakował sześć 50-cio kilowych worków z ryżem!

W końcu dotarliśmy... Odebrał nas całkiem przyjazny przewodnik, który po drodze do dżungli pokazywał nam różne ciekawe obiekty, jak drzewo cynamonowe o bardzo intensywnym zapachu, trawę cytrynową, która faktycznie pachniała jak świeży owoc cytusowy, czy też roślinę, której liście składały się do środka, za każdym razem, gdy się jej dotknęło.

No i jest... gwóźdź programu - Raflezja - największy kwiat świata - Może osiągać blisko metr średnicy i ważyć 10kg. Ponadto jest dość specyficzną rośliną bo nie posiada łodygi, liści i korzenia. Jedynym organem widocznym dla człowieka jest okazały kwiat. Raflezja jest narażona na wyginięcie i obecnie można ją spotkać tylko w kilku miejscach lasów tropikalnych półwyspu malajskiego, na Sumatrze, Borneo, Jawie i Filipinach

Kwiat ten kwitnie przez ok 7 dni co 3-5 lat!!
W dżungli Batang Palupuh jednak jest całkiem sporo miejsc, z których wyrastają, także raz na ok miesiąc można tu podziwiać te niezwykłe rośliny.



Batang Palupuh jest znana jeszcze z innego powodu, a mianowicie Kopi Luwak, czyli drugiej najdroższej kawy świata, która wydobywana jest z... odchodów zwierzęcia o nazwie Luwak.
Odważylibyście się spróbować?
Jeśli tak to zamówienia można składać u mnie;)

***


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz