Indonesia-Globetrotter

wtorek, 15 września 2015

Indonezja jak narkotyk ...



***


Chyba już nie można nazwać tego kolejną przygodą lecz stylem życia. Sam nie wiem. W każdym  razie w jakiś sposób przywiązałem się do tego kraju, a jeśli można to tak nazwać - uzależniłem .. Indonezja - kraj który wciąga jak narkotyk. w którym po wylądowaniu samolotu uśmiech automatycznie pojawia się na twarzy. A może tylko ja tak mam? 
Mimo, że to trzeci raz, kiedy zdecydowałem się na przylot do Indonezji, to jednak kraj ten ciągle zaskakuje mnie czymś nowym i tym właśnie chciałbym się z Wami dzielić i tym razem.
Czuję się tu jak małe dziecko, które odkrywa świat na nowo. Świat tak inny i zróżnicowany od tego "naszego", uporządkowanego, europejskiego..
Mam nadzieję, że tak jak w poprzednich blogach, i tym razem będziecie towarzyszyć mi w podróży. W odkrywania świata zwanego Indonezją.

Mr. Bule is coming back home! ^^


***

UWAGA! Ważna wiadomość dla odwiedzających - w kwietniu zniesiono wizy turystyczne dla kilkudziesięciu krajów, w tym Polski, także zastanówcie się, czy wybrać oklepaną Tajlandię, czy mającą więcej do zaoferowania Indonezję ;)

W moim przypadku wiza turystyczna nie wchodziła w grę, a z tymi na dłuższy pobyt, zawsze związane są jakieś komplikacje i sporo biurokracji. Dostałem się jednak na program stypendialny o nazwie Darmasiswa, gdzie będę... studiował język Bahasa Indonesia w mieście Malang - na jednym z 60-ciu Uniwersytetów oferujących tego typu edukację ;)
Także z wizą problemów już raczej nie powinienem mieć. Mogę się więc skupić  na realizacji planów związanych z Indonezją, których trochę mam.. m.in właśnie szlifowanie języka.

Darmasiswa jest programem stypendialnym Ministerstwa Edukacji i Kultury Republiki Indonezji, dla młodych ludzi z krajów, z którymi Indonezja utrzymuje stosunki dyplomatyczne. W tym roku łącznie ponad 600 studentów z 80 państw.

Leciałem liniami Turkish Airlines, które pod względem cenowym były na ów moment bezkonkurencyjne, UWAGA - 2097 zł w obie strony!!( z biletem powrotnym na 30 czerwca 2016),
gdzie rok temu za Qatar Airways w jedną stronę zapłaciłem 2300zł.


***


Moje kompanki podróży - Asia i Patrycja, które towarzyszyły mi przez całą drogę z Warszawy przez Stambuł aż do Dżakarty


W Stambule przy 7-godzinnej przesiadce trzeba było sobie jakoś czas umilić, tym bardziej, że lecimy do kraju o pewnych restrykcjach związanych z alko ;)


Podróż minęła przyjemnie, chociaż 12-godzinny lot na trasie Stambuł-Dżakarta był dość męczący.

Dżakarta przywitała nas swoją wielkością i przepychem



Jak również potężnymi korkami, które są nieodłącznym elementem tejże metropolii
(według badań przeprowadzonych przez firmę TomTom, Dżakarta jest najbardziej zakorkowanym miastem świata)



Na szczęście w stolicy zostajemy tylko 3 dni ...
Wszyscy - ponad 600 ludzi z 80 państw zakwaterowani byliśmy w super, mega ekskluzywnym hotelu w centrum Dżakarty. Niektórych rzeczy w Indonezji jednak nie da się przeskoczyć, przeważnie tych najbardziej drobiazgowych, i nawet w 5-cio gwiazdkowym hotelu prosząc o żelazko możemy dostać coś takiego:
Hmm.. chyba kiedyś widziałem już takie .. w jakimś muzeum.. a może u babci w starej szafie..
Męczyłem się z tym żelazkiem prawie pół godziny żeby wyprasować koszulę, ale najwidoczniej dusza z niego wyparowała. Musiałem poprosić o następny model. Tym razem było lepiej - lata 90-te.


Poniżej pierwszy od lewej to mój współlokator, którego, stety albo niestety, dobrała mi losowo obsługa hotelu. Kazał siebie nazywać Breedy a pochodzi ze Sri Lanki. Dużo więcej się od niego nie dowiedziałem, poza tym, że bardzo chce nauczyć się angielskiego ;) 
Dalej mamy Łukasza, który tak jak ja trafi do miasta Malang i który (chcąc - nie chcąc;) jeszcze nie raz pojawi się na moim blogu, i wspomnianą już wcześniej Asię, która będzie studiowała na Bali.


Powrót do Indonezji to również dobra okazja na odświeżenie starych znajomości. Poniżej mój dobry ziomeczek - Jar, z którym mam ciągły kontakt :)
Na zdjęciu między nami stoi mały... Obama, Barrack Obama ^^ który lata pomiędzy 6 a 10 rokiem swojego życia spędził z rodzicami właśnie w Dżakarcie. W tle szkoła, do której uczęszczał.


Na obiad indonezyjska specjalność - Nasi Goreng...

.. a wieczorem, już przy polskich specjałach przytarganych z kraju, polska impreza :)

I tak intensywnie przy codziennych zajęciach związanych z przedstawieniem programu i wieczornych integracjach minęły nam dwa dni i dwie noce.

Ostatniego dnia mieliśmy wielką ceremonię otwarcia i przywitanie przedstawicieli wszystkich 80 krajów biorących udział w Programie.  Poprzedniego wieczora nie udało mi się znaleźć czasu na sen tak więc jeszcze lekko wczorajszy poszedłem na śniadanie już o 5 rano... Oprócz mnie tak wcześnie wstali tylko "dwaj ziomkowie" z Kolumbii i Timoru  Leste.
Tak jak pisałem o losowym dobieraniu osób do pokoju, oni też byli ze sobą totalnie przez przypadek, ale w ich przypadku było jeszcze śmieszniej, bo ten pierwszy nie mówił po indonezyjsku, a drugi ni w ząb po angielsku, więc używali mowy ciała...
Najlepsze było pytanie Kolumbijczyka:
- "Z jakiego on jest w ogóle kraju, bo jak go pytam to mówi o jakiejś Limonce..." :D

Internacjonal ^^


Poniżej zamieszczam jeszcze kilka fotek z przedstawicielami poszczególnych krajów:
Japonia 

Vanuatu

Peru i Ukraina

Kambodża

Nigeria i Meksyk

Nigeria w wersji "na bogato" ;)

Papua Nowa Gwinea

Timor Leste

Wietnam

Japonia

Hmm.. chyba Chiny


I tak w wielkim skrócie minęły nam 3 dni w Dżakarcie.
Postaram się w najbliższym czasie wrzucić następnego posta..
już z miasta Malang we wschodniej części Jawy.


***



2 komentarze:

  1. Super ze wrociles. Napewno będę czytać pisz ile wlezie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Ola Ola ;) Mam nadzieję, że do zobaczenia wkrótce!

    OdpowiedzUsuń